poniedziałek, 5 lipca 2010

Polski festiwal głupoty

Ostatnie wybory mnie załamały. Pewnie zawsze mniej więcej podobnie wyglądał wybór prezydenta, ale wcześniej nigdy nie traktowałem tej sprawy tak poważnie i z taką uwagą. Nie będę ukrywał swoich preferencji politycznych. Moim zdaniem jedynym człowiekiem, który w wypadku posiadania władzy zrobiłby z tym krajem porządek jest WCzc Janusz Korwin-Mikke. Jednak on nie może w takim kraju jak Polska wygrać wyborów. Nie rozumiem jak to możliwe, że pomimo to szeroko wyrażanego w internecie poparcia, otrzymał on tak mało głosów... Widać te dwie sprawy nie są połączone ze sobą tak mocno jak sądziłem. W każdym razie, ogólnie rzecz ujmując inni kandydaci dla mnie nic nie reprezentowali... A jeśli już to na pewno nie Ci, którzy przeszli do drugiej tury. Pan Janusz Korwin-Mikke jest umysłem nieprzeciętnym. W szczegółach można się z nim czasem nie zgadzać, ale myślę, że jest to jedyny sensowny polityk we współczesnej Polsce. A dlaczego nie wygrywa? Powodów jest wiele. Podobnie jak w przypadku Śp pana Lecha Kaczyńskiego media skonstruowały mu wizerunek, który mało co ma wspólnego z rzeczywistością. Ukazywany jest on jako wariat gadający do samego siebie, nie pokazując, że na jego wiece przychodziły często ok. 2 tysiące osób. Ponadto jest rzeczą bezczelną, iż w najważniejszych debatach telewizyjnych spotykają się jedynie kandydaci, którzy są poważani przez media. Jakże JKM ma zdobywać poparcie i rozgłos dla swych poglądów? Co takiego szczególnego reprezentowali panowie Komorowski, Kaczyński, Napieralski i Pawlak, że to akurat oni zostali zaproszeni na debatę w TVP? Pluję na demokrację, ale akurat w tym momencie, pomimo pewnych założeń, media nawet nie starają się sprawiać pozorów, iż przed wyborami kandydaci są równi w pewien sposób. Myśl o tym sprawia, że wzbiera we mnie ogromna złość. Według PKW przy nazwisku Komorowskiego krzyżyk zakreśliło 8 mln 933 tys 887 osób. Natomiast Jarosław Kaczyński otrzymał 7 mln 919 tys 134 głosów. Frekwencja wyniosła 55.31 %. I to ktoś waży się nazywać dobrym ustrojem? Tam gdzie przysłowiowy menel ma tyle samo do powiedzenia co profesor akademicki nie można mówić o zdrowym rozsądku. Wszędzie na ulicach, przystankach, murach nadal wiszą  idiotyczne plakaty z nic niemówiącymi hasłami typu "Zgoda buduje" czy "Polska jest najważniejsza". Polacy nie oczekują już żadnego rozsądku czy merytorycznych argumentów, jak bezmózgie istoty wybierają tych, których najczęściej prezentują media i których najwięcej razy widzieli na plakacie czy ekranie. Wiem, że ten tekst daleki jest od obiektywności, ale widząc ten festiwal głupoty nie jestem w stanie się opanować. Jak już pisałem, głupich zawsze jest więcej niż mądrych i choćby dlatego demokracji powinno się zakazać, podobnie jak większości decydowania o ważnych sprawach.