środa, 16 czerwca 2010

Dokąd zmierzamy?

To pytanie czy wyrażana przez nie obawa towarzyszyła zapewne większości okresów historycznych, jednak teraz oczywiście chciałbym poddać refleksji aktualną sytuację . Nasza rzeczywistość pozornie oparta jest na demokracji, czyli na tzw. "rządach ludu". Oznacza to w teorii, że wszelkie społeczne decyzje dokonywane są w oparciu o zdanie osób, które posiadają uprawnienie do tego. W praktyce, jeśli już dochodzi do referendum czy ogólnie wyborów, decyzji dokonują ci, którzy chcą - widać to potem po frekwencji. Najczęściej jednak władza decyduje, władza, czyli ci, którzy z mandatu wcześniej wspomnianej większości spełniają swój urząd. Czy to naprawdę można nazwać "rządami ludu"? Nie sądzę.
Teraz zastanówmy się nad raczej oczywistą sprawą. Z zasady rzeczy lepsze są wyjątkowe- jest ich mniej już rzeczy pospolitych, pozbawionych wyjątkowych cech. Poprzez demokrację próbuje się nam wmówić, że wszyscy jesteśmy równi, że nie ma tak naprawdę różnicy pomiędzy dziećmi, potem dorosłymi itd., ponieważ "wszyscy jesteśmy unikalni". To wielka bzdura. Wszyscy w oczywisty sposób się różnimy i wartościowanie nie leży w granicach naszej woli, ono dokonuje się samo. Mam na myśli to, że nawet jeśli społecznie umówimy się, że "jesteśmy równi" to nadal równymi nie będziemy. Z racji swych przymiotów ludzi można podzielić na prawdziwie myślących i "cyborgi" (jak ich zwykłem nazywać), które podążają za tłumem. Takie "cyborgi" rodzą się, zostają ochrzczeni (skandal!), idą do szkoły, zawierają małżeństwo, mają dzieci, pracują, zostają emerytami i umierają. To oczywiście bardzo skrótowe i tendencyjne "streszczenie" życia. Te "cyborgi" najczęściej są przekonane, że wszystko, co dzieje się w ich życiu jest ich wyborem, decyzją, nie zauważając, że w rzeczywistości wszystko, czego doświadczają jest "czyjeś"- nie jest ich dziełem. Można tu wymienić choćby religię czy właśnie demokratyczne przeświadczenie o równości (tfu!). Ileż ja takich osób znam...
I właśnie tacy ludzie często decydują o tym, jak wygląda nasza rzeczywistość. Oczywiście,  ten wpływ na szczęście jest mocno ograniczany przez ludzi, którzy zdają sobie sprawę z takiej postaci rzeczy. Odwołując się do wcześniejszej części ten refleksji należy stwierdzić, iż głupich jest zawsze więcej niż mądrych. I choćby dlatego demokracja jest ustrojem idiotycznym i wręcz krzywdzącym dla osób myślących. Rzeczywistość społeczna jest tworzona właśnie dla tych "cyborgów", które to na co dzień są oszukiwani w taki sposób, że uznają to oni za naturalny stan rzeczy. Poprzez np to, że rząd zarabia na podatkach, kiedy podczas dnia, w środku lata spalamy 0,6 l więcej benzyny na 100 km czy wmawianie ludziom, że wybór prezydenta ogranicza się tylko do pana Komorowskiego i Kaczyńskiego. Faszeruje się ich durnymi sloganami typu "Polska jest najważniejsza" czy "Zgoda buduje", ponieważ większość nie jest  w stanie zrozumieć innych, merytorycznych argumentów.  Dla "cyborgów" właśnie tworzy się cały aparat socjalny, ponieważ trzeba się nimi opiekować- sprawić, że będą czuć się bezpieczni i nie żądali zmian.
Dokąd zmierzamy jako społeczeństwo? Boję się myśleć. Mentalność ludzka wbrew pozorom nie zmieniła się zbytnio od tej sprzed np stu lat, nadal ludzie mądrzy i świadomi stoją w opozycji do tych głupich. Zmieniły się jednak okoliczności i panująca ideologia. Musimy przestać się oszukiwać i jasno stwierdzić, że ludzie nigdy nie byli, nie są i nie będą równi i na tych wnioskach oprzeć nowy, realny model ustroju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz