środa, 7 kwietnia 2010

Era JP

Jestem młodym człowiekiem, jednak coraz częściej zdarza się, że nie potrafię zrozumieć nastolatków. Ba, często zdarzało się, że nie mogłem zrozumieć nawet swych rówieśników. Nie mam tutaj zamiaru nawet próbować przedstawić wszystkich aspektów takiego zjawiska, jednak niewątpliwie jedną z ważniejszych jego części jest tendencja do ulegania modom. Ta pozornie niegroźna przypadłość może ze sobą nieść dość duże konsekwencje.
Ostatnia, piąta już rocznica śmierci Jana Pawła II wywołała we mnie refleksję. Na pewno niczego nie odkryję stwierdzeniem, że po ogólnonarodowym zjednoczeniu w 2005 roku pod sztandarem "Pokolenia JPII" pozostało niewiele - a przynajmniej z tego, co szumnie było deklarowane przez polskich katolików... ale to temat na osobną rozprawę. Tamto zjawisko dobrze uwidacznia społeczną skłonność do podporządkowywania się wszelakim trendom, w zależności od wieku, poglądów czy po prostu poziomu inteligencji. W tym też raczej nie ma nic dziwnego - łatwiejszym wydaje się ludziom funkcjonowanie "w stadzie", bo jest w nim bezpieczniej niż  podczas samotnej wędrówki (rozumianej tu też jako np wyrażanie sprzecznych ze zdaniem ogółu poglądów). Skłonność do uczestniczenia w stadzie, czy też grupie pomaga przetrwać wielu zwierzętom, np ptakom, które w chmarze mają większą szansę na przetrwanie ataku drapieżnika. Podobnie było też z przodkami homo sapiens, którzy to w grupie byli zarówno bardziej niebezpieczni dla otoczenia (nie wiedzieć czemu nagle w mojej głowie pojawia się obraz "dresu"), jak i bezpieczniejsi od wszelkich jego zagrożeń. Pytanie jakie mi się nasuwa brzmi - czy taki model zachowania nadal ma rację bytu?
Oczywiście, niebywałym wydaje się to, że nasze społeczeństwo mogłoby się składać z samych silnych osobowości. Problem natomiast pojawia się wtedy, gdy trend, który porywa poszczególne grupy społeczne jest najprościej w świecie przykładem skrajnego debilizmu. Wybaczcie dosadność, ale ciężko mi zachować spokój wobec niektórych zjawisk. Przykład jednego z nich chciałbym przytoczyć i opisać z mojej perspektywy.
Teoretycznie żyjemy w państwie demokratycznym, w którym każdy może wyrazić swoje zdanie. Nie będę tu zajmował się tym, czy tak rzeczywiście jest czy nie. Nie potrafię się oprzeć wrażeniu, że bardzo popularnym w Polsce sposobem na dyskusję z osobami będącymi w opozycji względem ogółu jest "danie im w ryja" - nawet gdy ich stanowisko ma pragmatyczno- logiczne podstawy. Nasze społeczeństwo jednak nie stara się zbytnio nawet działać przeciw takim zjawiskom jak ostatnio popularna grupa hip- hopowa Firma. Nie jestem fanem, a co za tym idzie, ekspertem jeśli chodzi o jej pożalsięboże twórczość, jednak ciężko nie zauważyć szeregów małolatów z wszechobecnym emblematem JP. Jeśli nie wiesz co to znaczy, to tylko dobrze o Tobie, drogi czytelniku, świadczy, jednak dla jasności tego tekstu jestem zmuszony rozjaśnić ten skrót - jest to prostackie zawołanie - "jebać policję".
Zastanawiam się na ile nasza demokracja sprawdza się. Nie chcę wdawać się w następne problematyczne zjawiska, jednak chyba każdy, kto w miarę trzeźwo i obiektywnie(na miarę naszych ludzkich możliwości bycia obiektywnym) stara się oceniać naszą rzeczywistość, na pewno potrafi przytoczyć przykłady sytuacji, kiedy poprawny logicznie przekaz zostaje tłumiony, tylko ze względu na swą kłócącą się z ideałami społecznymi treść.
Zawstydza nas obraz Polaka za granicami naszego kraju, podobnie dziwią nas zachowania młodych ludzi, np wandalizm czy agresja, lecz nikt właściwie nie dba o to, co jest im prezentowane w mediach. Niczego niewiedzący rodzic spaceruje ze swą pociechą, która to jest dumna ze swego JP na swetrze. Czy to przypadek, że popularność Firmy zbiegła się z kilkoma napadami na policjantów?
Pozornie może się wydawać, że to media decydują o swej treści, jednak to my pośrednio decydujemy o tym, co jest popularne czy nie. Każda koszulka, płyta cd, film czy gadżet jest produktem wręcz błagającym o nasze pieniądze. Podobnie jak Firma, Doda czy inne tego typu "artystyczne" ścierwo. To preferencje mas, a w tym przypadku polskiej młodzieży wytyczają kierunki nowych trendów. Nie wymagam od dzieci, aby rozumiały, że Firma to tak naprawdę swoista skarbonka, której jedynym celem jest wyciągnięcie pieniędzy od (niestety, najczęściej)ich rodziców, a producenci i (co też prawdopodobne) sami wykonawcy w kuluarach zrywają boki z ich głupoty, która towarzyszy pseudo- ideologii JP. Pytaniem dla mnie jest to, jak w potencjalnym społeczeństwie wiedzy można nie reagować na rozwój takich treści? Kręcimy niewidzialnym kołem głupoty, które to, najpierw napędzane, wprawia w ruch następne zasoby głupoty, w postaci różnorakich produktów, które to wychowują następne generacje pozbawionych woli i rozumu idiotów.

3 komentarze:

  1. JP... jak widzę gościa z taką koszulką to od razu mogę powiedzieć, że to idiota... W ogóle całe to hasło świadczy o kulturze osobistej i wychowaniu osoby, która ubiera takie ubrania. Żenada... A jak przychodzi co do czego, to sam dzwoni na 997...

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm. Kilka kwestii przychodzi mi do głowy po lekturze tego wpisu, postaram się wiec w miarę możliwości przejrzyście formułować spostrzeżenia.

    1. Coraz częściej nie rozumiesz nastolatków i rówieśników? Może to świadczyć o wielu niepokojących rzeczach, ale pozostaje zasadnicze pytanie- na ile starasz się ich zrozumieć, co robisz w kierunku poznania ich punktu widzenia (jakkolwiek absurdalny mógłby się wydawać)? Łatwo jest kategoryzować, wrzucać ludzi "do jednego wora". Nie zrozum mnie źle- zjawiska typu obnoszenie się z JP na piersi wkurzają mnie niezmiernie, ale staram się unikać prostego oceniania człowieka na tej podstawie. Może kierować nimi wiele czynników- o czym pewnie wiesz będąc studentem socjologii.

    2. Masy polskiej młodzieży kreujące trendy. Nie wiem czy nie jest to zbyt ogólne stwierdzenie. Mam wrażenie że wylewasz swoją frustrację za wszelką cenę chcą odizolować się od bliżej nieokreślonej "masy", a tak naprawdę te nieprzyjemne zjawiska zwiazane z oddziaływaniem mediów to tylko ekstrema (które trzeba zwalczać!) będące jak zawsze najbardziej rzucającym sie elementem układanki- ale nie jedynym.

    3. Nie żebym był jakimś pełnym złudzeń apologetą subkultury panów ubranych na sportowo- jednak wspomnieć muszę o swojego rodzaju determinowaniu ludzi do pewnych (niemiłych) działań (odnośnie zdania"nie wiedzieć czemu nagle w mojej głowie pojawia się obraz "dresu" ") Jest wielu takich co mimo to zupełnie przyzwoitymi osobnikami są.

    4. Śmierć Jana Pawła i podporządkowywanie się trendom. Na pewno dużo w tym całym zamieszaniu po śmierci papieża było wszędobylskiego konformizmu i przez to swoistego smutku rozprzestrzeniającego się we wszystkich kierunkach w postępie geometrycznym, ale myślę że sporą rolę w tamtych wydarzeniach odegrały autentyczne i szczere odczucia ludzkie, ot.

    No, tyle by było na ten moment. Moje przemyślenia na temat Twych przemyśleń Cyniku też nieskładne takie... Ale sens jako taki chyba to ma. Pozdrawiam i czekam na kolejne wpisy. Bywaj!

    OdpowiedzUsuń
  3. @Parzący_Czajnik Jestem bardzo szczęśliwy dzięki Twojemu komentarzowi:) Nie będę odwoływał się każdorazowo do poszczególnych Twoich uwag, jednak wydaje mi się, że dostrzegam w nich pewien schemat, do którego będę się starał odnieść.
    Tak jak napisałem w "powitalnym" poście tego bloga - nie uzurpuję sobie pozycji autorytetu. Również jestem częścią rzeczywistości, którą starałem się opisać i idąc tropem wybitnego polskiego socjologa, jakim niewątpliwie był Malinowski, nie chcę się nawet łudzić, że będę w stanie w 100% oderwać swe obserwacje od swej socjalizacji i postrzegania rzeczywistości. Nie wątpię, że każde z ekstrem, które przywołałem ma pozytywne przykłady, ale jako socjolog, posiadam pewnie tendencję do nie przejmowania się wyjątkami. Zwróciłem większą uwagę na ogół, na podstawie którego starałem się budować jakieś hipotezy czy dalej wnioski. Co do części o śmierci Jana Pawła II to (z tego co teraz pamiętam) zaznaczyłem, iż dawne deklaracje "nagle oświeconych" polskich mas pozostały bezowocne, a co do poszczególnych szczerych reakcji to nie wiem, ponieważ, tak jak napisałem wyżej, nie skupiam się na nich - a kolokwialnie mówiąc - nie siedzę w tym środowisku, wręcz trzymam się od niego z dala, więc swe wniosku zbudowałem na wiedzy, którą mogę zaobserwować na co dzień. Mam nadzieję, że chociaż w części wyczerpałem Twe wątpliwości, w razie gdyby nie to pisz :) Przepraszam, ale po prostu jestem śpiący:) Dziękuję za uwagi i zapraszam ponownie!

    OdpowiedzUsuń